cz. 3

 cz. 3

Już podczas pierwszej wojny światowej zegarki wojskowe były wyposażone w luminescencyjne cyfry i luminescencyjne wskazówki. Zegarki te wniosły znaczący wkład w stopniowe rozprzestrzenianie się zegarków naręcznych. Nawet damy z towarzystwa nie chciały zostać w tyle i domagały się zmodernizowanego zegarka jubilerskiego, czego oczywiście producenci zegarków im nie odmawiali.
Oficerskie zegarki na nadgarstku najwyraźniej nie zrobiły szczególnego wrażenia na młodym zegarmistrzu Hansie Wilsdorfie. Jako pionier zegarków naręcznych poszedł własną drogą, aby pomóc małemu czasomierzowi na nadgarstku dokonać przełomu. W tamtych czasach sposób noszenia zegarków na ręce był nie tylko niemodny ale nawet wyśmiewany, bo po prostu nie był uznawany za zgodny z koncepcją męskości. Ponadto zegarmistrzowie wszystkich krajów byli sceptyczni, przewidywali dużą awaryjność zegarka naręcznego. Po założeniu Wilsdorf & Davis w 1905  – Wilsdorf opisał swoje wejście do branży: "Pojechałem do Biel, gdzie złożyłem panu Aeglerowi zamówienie wyłącznie na zegarki naręczne, bez wątpienia największe tego typu zamówienie, jakie do tej pory złożono, sto tysięcy franków. Taki był początek mojej wspinaczki, z którą ściśle związana była fabryka w Bielu, bo co roku kilka razy powtarzałem wizyty, na które zawsze przynosiłem nowe pomysły i osobiste sugestie, można było stworzyć setki modeli, które rozpowszechniły się w całym Imperium Brytyjskim i krajach Dalekiego Wschodu. Nowa moda noszenia go na nadgarstku szczególnie zainteresowała Australię i Nową Zelandię."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

PATEK PHILIPPE ref. 1518

Cz. 1 Tokarki zegarmistrzowskie.

Zenith El Primero